Opublikowany przez: Joanna P. Redakcja 2018-02-14 15:15:21
Autor zdjęcia/źródło: Poród w samochodzie, Pixabay
Tego porodu nie zapomną nigdy. Jak podaje portal DobreMiasto.wm.pl, Pani Wiesława z Lubomina późnym wieczorem dostała telefon od swojej córki, że odeszły jej wody płodowe. Rodzice natychmiast wsiedli w samochód, pojechali po córkę, a następnie wszyscy udali się do szpitala w Dobrym Mieście. Najpierw chcieli jechać do szpitala w Olsztynie, ale ponieważ okazało się, że kobieta już zaczęła rodzić, rodzina postanowiła pojechać do najbliższego szpitala.
W Dobrym Mieście bezskutecznie próbowali wezwać karetkę, a dodatkowo spotkali się z chłodnym i przedmiotowym traktowaniem. Lekarz ze szpitala poinformował rodzącą i jej rodziców, że muszą jechać do Olsztyna, a losem i stanem kobiety nie zainteresował się zupełnie.
Zrozpaczeni i bezradni rodzice postanowili pojechać z rodzącą córką do szpitala w Olsztynie. Po drodze wzywali jeszcze karetkę, lecz zorientowali się, że i tak nie zdążą do szpitala ponieważ wyszła już główka dziecka. Ta sytuacja zastała ich na opuszczonej drodze, w nocy i na mrozie. Przerażeni, ale niezwykle dzielni dziadkowie, sami odebrali poród. Chociaż nie mieli nawet ręcznika do owinięcia maleństwa, posłużyli się kurtką, a pępowinę obwiązali kawałkiem z koszulki dziadka, zupełnie zapominając o spakowanej torbie do szpitala. Najważniejsze było dla nich, aby zabezpieczyć noworodka przed zamarznięciem.
W tym czasie córka woła, że wyszła już główka dziecka — wspomina pani Wiesława. — Zaczyna rodzić w Starym Dworze. To trzy, może cztery minuty drogi za Dobrym Miastem. Jest ciemno, dziesięć stopni mrozu, nikogo nie ma w okolicy. A my jesteśmy w malutkim samochodzie. - cytuje babcię dziewczynki DobreMiasto.wm.pl
Dziewczynka była już na świecie, gdy na pomoc rodzinie przyjechała karetka z ratownikami, którzy przez radio usłyszeli dramatyczne wezwania dziadków.
Co na to szpital w Dobrym Mieście? Dyrekcja tłumaczy się raczej zawile, że ze strony organizacyjnej szpital zachował się prawidłowo, dziadek wzywający karetkę był bardzo zdenerwowany i nie widomo o czym rozmawiał z lekarzem, a szpital przecież nie ma porodówki. Jedyna pozytywna refleksja jest taka, że dyrekcja uczuli personel na podobne sytuacje, aby podchodzono do pacjentów bardziej indywidualnie, a mniej proceduralnie.
Na koniec bardzo dobra informacja, dziewczynce nic się nie stało, w skali Apgar otrzymała 10 punktów:)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.